Surowce, których należy unikać w kosmetykach
Witajcie,
Dla Was, jako odbiorców i nabywców kosmetyków bardzo ważne są informacje, których składników w gotowych produktach warto unikać dla dobra własnego organizmu i środowiska naturalnego. Sama, już od przeszło 5 czy 6 lat dokładnie wertuję składy. Na początku były to produkty, które kupowałam dla siebie – wtedy jeszcze moja wiedza i świadomość (podobnie jak innych ludzi w Polsce i Europie), dotycząca produktów ekologicznych, zdrowej żywności i holistycznego dbania o siebie, dopiero raczkowała. Warto było więc zapoznać się z taką listą i zapamiętać ją sobie dokładnie
Kolejnym etapem mocnego zwrócenia mojej uwagi na składy kosmetyków, zarówno dla ciężarnej mamy jak i dla dzidziusia, była moja pierwsza ciąża . Wtedy pojawiły się też moje próby tworzenia domowych receptur. Źródła, z których czerpałam wiedzę – trochę Internetu, trochę własnych poszukiwań i wiedzy książkowej. Przede wszystkim jednak, pamiętam jak dziś, przyświecała mi myśl – nie nakładam na skórę czegoś, czego bym nie zjadła! Poza tym pomyślcie, jak miło jest połączyć kuchnię z przybornikiem kosmetycznym. Uważam, że powinny być to niemalże nieodłączne ze sobą elementy.
Kilka słów o skórze
Zanim przystąpię do przedstawienia niechcianych składników, pochylmy się chwilę nad podstawowym zagadnieniem – czym właściwie jest nasza skóra?. Skóra to największy nasz organ, ma powierzchnię około 1,5m2. Do podstawowych funkcji skóry należą:
- izolacja środowiska wewnętrznego od zewnętrznego (czynników fizycznych, chemicznych i biologicznych) – mechaniczna osłona i obrona organizmu głównie przed drobnoustrojami chorobotwórczymi (ważny składnik odporności nieswoistej),
- udział w wymianie gazowej (tylko u kręgowców),
- termoregulacja ustroju,
- udział w gospodarce wodno-elektrolitowej (gruczoły potowe),
- percepcja (odbiór) bodźców ze środowiska zewnętrznego (dotyk, ból, ciepło, zimno) poprzez receptory w skórze i naskórku,
- melanogeneza (melanina chroni organizm przed mutagennym promieniowaniem ultrafioletowym),wchłanianie niektórych substancji,
- gospodarka tłuszczowa,
- gospodarka witaminowa (synteza witaminy D3 z 7-dehydrocholesterolu),
- wydzielanie dokrewne i reakcje odpornościowe (skóra zawiera komórki Langerhansa należące do APC).
Skóra wchłania to, co nas otacza, tak samo jak nasze usta i nos wchłaniają wszystko z powietrza. Pomyśl teraz, czy chcesz napić się nafty, czy ropy naftowej? Czy przyjemne byłoby zjedzenie wazeliny? Jeżeli wykluczyliście już ze swojej diety szkodliwe składniki przetwórstwa i konserwanty – czy pamiętaliście, by zoptymalizować ilości takich substancji nakładanych na skórę?
W składach wielu drogeryjnych kosmetyków znajdziemy pozycje dość zbędne, a w dodatku takie, które mogą wywoływać alergie u osób bardziej wrażliwych (a jest nas coraz więcej. Myślę, że właśnie przez przesycenie środowiska szkodliwymi substancjami). Między innymi natrafiamy na konserwanty, barwniki, substancje zapachowe. Oprócz tych wyżej wymienionych, mogących nam zaszkodzić, są jeszcze te bardzo niekorzystnie działające na środowisko, na które powinniśmy zacząć zwracać naprawdę uwagę i dawać temu aspektowi dużo więcej zainteresowania – troszczyć się o Planetę, na której przyszło nam tak wspaniale żyć.
DLACZEGO producenci dodają do kosmetyków substancje, które nam szkodzą?
Kosmetyki produkowane na ogromną skalę mają jedno główne zadanie – dobrze się sprzedawać! Dla wielu odbiorców i konsumentów liczą się: piękny, estetyczny, zawsze identyczny wygląd, zapach, długotrwałość produktu, skuteczność natychmiastowego efektu, lub wyrobiony przez niektóre marki efekt placebo – dobra reklama, znane logo, estetyczna etykieta obiecują nam tak wiele.
Gdy zajrzymy do składu ze świadomością tego, czego należy unikać łapiemy się za głowę, a potem czym prędzej idziemy pozbyć się tego produktu z naszej łazienki. Jeżeli natomiast bez tej świadomości wypróbujemy na swojej twarzy czy ciele danego produktu może czekać nas zaskoczenie:
Opcja numer 1, mniej dramatyczna i bardziej popularna – kosmetyk po prostu w ogóle nie działa.
Opcja numer 2, niefortunna dla nas i nieprzyjemna – dostajemy wysypki, wyprysków, czerwonych plam,
różnych innych nieciekawych odczynów alergicznych.
No dobra, do rzeczy! Nie będzie łatwo, przygotujcie swój mindset. Trzeba się nastawić na czytanie drobnych druczków, gwiazdek i innych nie do końca przychylnych dla
konsumenta smaczków. I nie zawsze sugerujcie się wielkim napisem pokazowym na etykiecie opakowania (BEZ SLS, BEZ SILIKONÓW itd). Jeśli chcesz mieć pewność – musisz zajrzeć w INCI (ang. International Nomenclature of Cosmetic Ingredients – system nazewnictwa mający na celu ujednolicenie nazewnictwa składników kosmetyków. Obecnie według prawa Unii Europejskiej we wszystkich krajach członkowskich produkty kosmetyczne muszą mieć opis składników). INCI to nasz wyznacznik, cała prawda na temat produktu, a surowce wypisane tam są ustawione w zależności od użytej ilości w kosmetyku.
Na przykład: Producent pisze „Doskonale nawilżające mleczko pod prysznic z zawartością 100% oleju awokado”. To oczywiście nie mleczko pod prysznic ma w sobie 100% oleju z awokado, tylko producent zapewnia nas, że oleju awokado w oleju z awokado jest aż 100% – wow! 😉 A co zobaczymy, jak zajrzymy w INCI? Persea Gratissima (Avocado) Oil – okazuje się, że jest na jakimś szarym koniuszku 30 składników, poprzedzony silikonami, wazeliną, PEG-ami, parabenami, konserwantami i temu podobnymi. Rozumiecie powoli o co w tym chodzi?
Na co należy zwracać uwagę w kosmetykach, które kupujecie w drogeriach i dlaczego?
- SLS (INCI: Sodium Lauryl Sulfate) – dziś już wiele z nas wie, że jest to surowiec, którego należy unikać. Powszechnie używany w płynach do kąpieli, żelach pod prysznic, mydłach, szamponach, lecz także płynach do mycia szyb, silników, odtłuszczania powierzchni itp. Jest tani, uzyskiwany syntetycznie i sprawia, że środki myjące ładnie się pienią, ale przy okazji dość agresywnie zmywają z nas ochronną, lipidową warstwę, taką mikro warstewkę naszego naturalnego tłuszczu, który pomaga nam się chronić przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Przy długotrwałym stosowaniu może powodować podrażnienia, nadmierne wysuszenie skóry, co za tym idzie reakcje alergiczne i łupież. Zaburza również wydzielanie potu i łoju, a jeśli wniknie do organizmu może odkładać się w tkankach.
- SLES (INCI: Sodium Laureth Sulfate) – powstaje w procesie chemicznym z cząsteczek SLS. Taki sposób produkcji niesie za sobą ryzyko zanieczyszczenia 1,4-dioksyną, która uznana jest za prawdopodobnie rakotwórcza. Jest łagodniejszy dla skóry, niż SLS, ale również ma działanie drażniące i wysuszające.
- Oleje silikonowe (INCI: Dimethicone, Dimethiconol, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Lauryl Methicone Copolyol) – powstają na skutek sztucznego połączenia tlenu i krzemu. Nie mają żadnych właściwości odżywczych, ale dzięki nim kosmetyk dobrze się rozprowadza i daje wrażenie, że skóra jest miękka, a włosy gładkie. Są dodawane m.in. do szamponów, odżywek do włosów, kremów i balsamów. Dla organizmu są to substancje obce, których nie potrafi wydalić. Ich długofalowy wpływ na zdrowie nie jest jeszcze znany.
- Oleje mineralne (INCI: Mineral Oil, Paraffinum Oil, Petrolatum, Paraffinum Liquidum, Vaselinum Flavum, Cera Microcristallina, Ozokerite, Ceresin, Paraffin) – są uzyskiwane metodą próżniowej destylacji ropy naftowej. Pod względem chemicznym są to mieszaniny płynnych węglowodorów oczyszczonych. Są wypełniaczem, którego zadaniem jest zwiększenie objętości kosmetyku. Mówi się, że są emolientami – ale ich faktyczny wpływ na nawilżenie skóry polega tylko i wyłącznie na tym, że wytwarza na skórze silną warstwę okluzyjną, przez którą woda nie ucieka ze skóry, ale tym samym skóra pokryta np. wazeliną nie może oddychać, a pory się zapychają. Oleje mineralne nie
wchłaniają się, lecz zostają na skórze, przez co zaburzają wymianę gazową i metaboliczną skóry, a
także są komedogenne (czyli powodują powstawanie zaskórników). - PEG, PPG, PEG (glikole polietylenowe) i PPG (glikole polipropylenowe) – są to związki syntetyczne. Nadają kosmetykom pożądaną przez producenta konsystencję. Mogą mieć jednak negatywny wpływ na skórę: rozpulchniają ją i osłabiają barierę lipidową, prawdopodobnie też uszkadzają genetyczną strukturę komórek (dlatego uznawane są za substancje potencjalnie rakotwórcze).
- EDTA (INCI: Disodium EDTA, Tetrasodium EDTA itd.) – związek chemiczny, którego zadaniem jest wydłużenie trwałości kosmetyków. Może wywoływać reakcje alergiczne, kaszel, nieżyt spojówek, a ponadto wiąże metale – dlatego kosmetyków zawierających ten składnik trzeba unikać podczas terapii lekami zawierającymi żelazo, cynk, miedź.
- Formaldehyd, aldehyd mrówkowy (Formalin, Methanal Methyl Aldehyde, Methylene Oxide, Morbicidacid, Oxymethylene) – w kosmetykach może być używany w ściśle określonych stężeniach (w produktach do utwardzania paznokci jest to 5 proc. a w pozostałych – maksymalnie 0,2 proc). Jego opary działają drażniąco, a kontakt ze skórą może wywoływać wysypki, uczulenie i stany zapalne. Stosowany w odżywkach do paznokci może powodować oddzielanie się płytki paznokcia. Został zakwalifikowany jako substancja rakotwórcza dla ludzi.
- Niektóre związki aluminium (INCI: Aluminum Chlorohydrate) – stosowane przede wszystkim w dezodorantach, zatykają pory skóry, dzięki czemu hamują pocenie się. Odkładają się jednak w tkankach, podrażniają układ immunologiczny i mogą uszkadzać inne układy.
- Parabeny (INCI: Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben) – konserwanty, dodawane do wielu kosmetyków. Należą do najczęstszych alergenów, a częste stosowanie kosmetyków zawierających te substancje może uwrażliwić skórę na działanie czynników zewnętrznych.
- Lanolina (INCI: Lanolin) – substancja natłuszczająca, uzyskiwana z wydzieliny wytwarzanej przez gruczoły łojowe owcy. Najczęściej występuje w maściach i kremach natłuszczających, a także w produktach do pielęgnacji włosów. Może uczulać i powodować podrażnienia.
- Fenoksyetanol (INCI: Phenoxyethanol) – powszechnie stosowany konserwant, który jest potencjalnym silnym alergenem.
- Mikroplastik (INCI: Nylon, Polyetylene, Polystyrene, Polytetrafluoroethylene – tzw. teflon) – na ich obecność należy zwrócić szczególną uwagę w kosmetykach do makijażu oraz peelingach. Niektóre produkty złuszczające do twarzy swoje działanie zawdzięczają drobinkom mikroplastikowym. Aby zadbać o środowisko i własne zdrowie warto korzystać z naturalnych środków peelingujących np. fusy po kawie, sproszkowane ziarna itd.
Warto wspomnieć o pozycji INCI: Parfum, pod którą mogą kryć się przedziwne i nie do końca korzystne składniki – nie tylko syntetyczne kompozycje zapachowe, które mogą powodować uczulenia, ale również np. składniki nanocząsteczkowe, więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj:
https://www.ewg.org/enviroblog/2010/02/3163-ingredients-hide-behind-word-fragrance
Alternatywą w tej kwestii jest stosowanie w kosmetykach olejków eterycznych, jednak te z kolei zawierają pochodzące z natury alergeny i mogą sporadycznie uczulać osoby bardziej wrażliwe, ale i tak są tzw. mniejszym złem. Nie da się zapewnić stuprocentowego braku reakcji alergicznej na kosmetyk zawierający olejek eteryczny, ponieważ zawsze może trafić się ktoś, kto okaże się wrażliwy na ten wpływ. Dla takich osób rozwiązaniem są tylko i wyłącznie produkty w pełni bezzapachowe i w możliwie największym stopniu pozbawione potencjalnych alergenów – dlatego też większość kosmetyków aptecznych dla alergików zawiera w większości np. wazelinę, bo ona faktycznie jako składnik w pełni syntetyczny pozbawiony jest alergenów.
Mini-ściągawka z listą szkodliwych substancji dostępna jest tutaj:
https://drive.google.com/file/d/1K7XmVaaSI7E07qOUhGYSO58-9bYPDM1V/